Strona:Maria Rodziewiczówna - Gniazdo białozora.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

no, ktoś słał na podłodze, potem rozległ się szmer dwóch głosów naprzemian. Szofer wytężył słuch — doleciały go słowa:
„I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy...
Pan Michał z Michasiem odmawiali wieczorne pacierze. Dwór cały był w wielkiej ciszy spoczynku po dziennym trudzie — w bzach zawodziły słowiki.