Przejdź do zawartości

Strona:Maria Rodziewiczówna - Czahary.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wyjechał już.
— Bodajże mu droga zarosła!
Odbił i gdy się trochę oddalił, znowu posłyszał Motold śpiew ten sam:

Kozacze, kozacze — a gdzie twoja wola?
Głód i chłód nie zabił — zabije niewola.
Prędzej cię wypuści topiel i mogiła,
Jak ciebie w step puści młoda żonka miła.