Strona:Maria Reutt - W cygańskim obozie.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Piccolo“ to jest małym i twierdzono, że zostanie wielkim artystą. Dyrektor łaskawem okiem patrzał na chłopca.
Jerzyk rzeczywiście robił duże postępy, jednocześnie jednak w jego duszy muzyka budziła coraz większą tęsknotę za domem, za ojcem, a zwłaszcza za matką. Przypomniały mu się piosenki, które mu do snu nuciła, lub te, które z nim razem śpiewała. Słów często nie pamiętał, ale melodję nucił, a potem próbował ją wygrywać na swych skrzypeczkach. Słuchał tej dziecinnej muzyki Jaromir i zachwycony chwytał skrzypce i wygrywał wraz ze swym uczniem polskie pieśni, a że Czech był naprawdę artystą, w ręku jego skrzypce nabierały duszy i radowały się szczęściem lub płakały bólem.
Przy tej muzyce nauczyciel i uczeń poznawali się coraz bardziej ze sobą. Jerzyk bardzo prędko wyuczył się pobratymczej mowy i opowiedział ślepemu grajkowi swoje dzieje. Z pod zamkniętych powiek Czecha popłynęły łzy serdecznego współczucia. Przygarnął chłopaka do siebie mówiąc:
— Ach, biedny ty biedny, dzieciaku, biedny sieroto, jakiż straszny twój los.
Słowa te przeraziły Jerzyka.
— Dlaczego pan to mówi? — zawołał — mama umarła, to prawda, jestem sierotą, ale tatuś żyje, a Azra obiecała, że mnie do tatusia odwiezie, jak się tylko wojna skończy.
— Tak — szepnął Czech — ale kiedy ona się skończy! A zresztą, Jerzyku, powiem ci prawdę, gdyby się nawet i skończyła, to te Rumuny nie puszczą cię tak łatwo, oni będą chcieli mieć cię