Przejdź do zawartości

Strona:Maria Pawlikowska - Różowa magja.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
AMORY

Nagła myśl i możliwość buchająca pieśnią
o której sen ostrzegał radosnym półgłosem...
Zamiast ust, które jeszcze całować się nie śmią,
— papieros, zapalony drugim papierosem.

Zetknięcie ramion w loży lub w głębi karety,
koncentrujące życie w płonącym rękawie!
Słodkie ognie bengalskie, rozkoszne rakiety,
i oczy roześmiane w śmiertelnej zabawie.

Shake-hand za długi nieco a chcący trwać wiecznie,
i odpychanie ludzi: nie mówcie! nie radźcie!
I słowa, drżące, wdzięczne, niepotrzebne, śmieszne,
jak koronki i wstążki na przecudnym akcie.