Strona:Maria Pawlikowska - Różowa magja.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ŚPIEW SŁOWIKA

Białe trawy z wiatrem płyną, dachy lśnią grynszpanem,
słowik skryty w drzew obłokach wykwita pytaniem.

— I pyta się srebrno-szklanie, nutą słodką, śmigłą,
co łagodnie w niebo wnika niebolesną igłą.

I jeszcze się pyta szklanie, cicho i nieśmiało
a dźwięk spada srebrną, słabo wypuszczoną strzałą.

I znowu się pyta jasno, a ostatnie słowo
pytajnikiem się po niebie kreśli djamentowo.

I znów jeszcze raz się pyta, a przeczystość dźwięku
jest jak kielich mroźnej wody, podniesiony w ręku.

I znów pyta się uparcie, wstrzymuje łzy ptasie,
biegnie śpiewem w głębie nieba, siada w chmur atłasie.

Białe trawy z wiatrem płyną, drzewa błyszczą śniedzią,
— Bóg pytaniem urzeczony zwleka z odpowiedzią...