Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Wachlarz.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Trawa wzrasta nagle,
jak ciągnięta ręką,
pachną nieznane kwiaty,
powietrzne balsaminy,

a kos w czarnem gardle
toczy nutę miękką,
zaczerpniętą przed laty
w studni Meluzyny.