Ta strona została uwierzytelniona.
Żylasty upiorek, z głową przystrojoną zaczątkiem grzebienia, zabiega wkoło potrzeb swego przesądzonego żywota...
Nie śmiem go odpędzać, ale z niechęcią odwracam się od niego, patrząc na zabłąkaną pomiędzy wróble uroczą pliszkę, która przechadza się rytmicznie, jakby sprężyną poruszana wtył i naprzód, chwaląc swój piękny ogonek...
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Podły los kurczęcia brzydzi mnie. Oto jak biednemu wiatr w oczy wieje i niczyje serce nie sprzyja.
Jest granica litości! Potem zaczyna się — gniew.
Są stopnie nędzy które już nie wzruszają, gdyż nie wolno być aż takim parjasem!
Brzydactwo biega dalej i podjada wróblom ziarna.
Co robić? wykupić niedołęgę od bliskiej śmierci? Ależ