Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wówczas człowiek, stojący w swojem oknie, znużony nieustanną własną dysharmonją, obrażony wewnętrznie tysiącem smutków i zgrzytów, ten jakiś samotny człowiek gwizdnął opozycyjnie!
Gwizdem ulicznika ukrytego na galerji, zbuntowanego przeciw tak gorącemu przytakiwaniu.
Wygwizdał ten hymn, który brzmiał dalej, przy wschodzie słońca, pełnym tryumfu...