Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Krystalizacje.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
V

Safo śniada, Safo długooka,
Drobna i niepozorna jak zwykle słowiki,
Pokochała niejakiego Faona,
Żeglarza urody przedniej,
Który, choć młody,
Lecz nienawidził liryki,
W szczególności safickiej ody.

Jakżeś ubogą była, siostro, przed nim,
Ty, coś demonów usidliła tylu!
Jak pokorną w jego ramionach!
Ach, bo czem byłby słowik bez swojego trylu,
Słowik w oczach głuchego?