Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
»Na śpiewanie, latanie
w niebo stworzon jestem.«
I.

Jeżeli o jakimkolwiek poecie trudno jest mówić z tak zwanego ogólnego stanowiska poezyi, tedy o Bohdanie Zaleskim prawie niepodobna. Jest bowiem w tej duszy śpiewaczej coś, co się cofa od biegu wielkiej, tysiącem żywych zdrojów spotężniałej rzeki natchnionego słowa; coś, co przeciw jej prądowi wstecz idzie, aż do źródeł samych. Jest w duszy tej coś, co się nie zlewa, nie może zlać z ogromnym ciekiem wód, niosących pieśń naszą do oceanu wszechludzkiego piękna.
Coś, co przyzostaje i trzyma się u jej pierwszego wybuchu. A jeśli się i rozstrumieni, roztęczuje przebystrym ruczajem, to tylko na czas i na ściśle zakreśloną przestrzeń. Których gdy domierzy, rzuca się skroś ziemi, przepływa niewidzialne, zatajone żyły, i znów