Strona:Maria Konopnicka - Książka dla Tadzia i Zosi.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakże to ona urosła? — zapytał ciekawie Franuś.
— A tak urosła — odpowiedział ojciec — że się do niej zbiegają po drodze różne rzeki i rzeczki, to z prawej to z lewej strony i wlewają do niej wody swoje, więc tej Wisły coraz to przybywa, aż się z niej robi taka duża!
— A po cóż te rzeki i rzeczki tak się do niej zbiegają?
— Widzisz, mój chłopcze — odpowiedział ojciec — jak chłop ma liche szkapy a chce do miasteczka jechać, to się przysiada do takiego gospodarza, co ma tęgie konie i z nim do miasteczka jedzie. Tak też i te rzeki, one też chcą iść do morza, ale nie mają mocy do takiej podróży; więc się zabierają po drodze z tą największą i najmocniejszą rzeką: coraz to z prawej, to z lewej strony która się nawinie i dalej razem jazda.
— A to mądre rzeczki! — zauważył Franuś.
— Pewno, że nie głupie! — rzekł ojciec.