Przejdź do zawartości

Strona:Maria Konopnicka-Śpiewnik historyczny.djvu/044

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Patrzą, aż tu w oknach sali
Błyszczą karabiny,
— Protestujem! — krzykną śmiało,
Polski wierne syny.

Na kibitki ich porwali
Z tym rozpaczy krzykiem,
Popędzili w śniegi, lody,
Śladem — za Sołtykiem.

A ci zdrajcy milczkiem siedzą,
Pospuszczali oczy,
Jakiś wielki ciężar hańby
Pierś ich głazem tłoczy...

Siedzą milczkiem — ale w duszy
Głos im woła wielki,
Sprzedajecie wrogom wolność,
Ziemi rodzicielki! —

Podpisali zdradę milczkiem,
I wyszli panowie:
A odtąd się sejm grodzieński,
— Niemym sejmem — zowie.

Choć on: Niemy — jest w nim przecie
Wielki krzyk dziejowy:
— Już wy nigdy nie zmyjecie
Hańby z waszej głowy!