Strona:Maria Buyno-Arctowa - Dumny smerek. Duch burzy.pdf/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DUMNY SMEREK


Hen, hen, daleko, kędy nagie szczyty gór aż ku niebu sterczą, kędy potoki górskie pędzą z mocą, a szumem wielkim, kędy całe wzgórza, pokryte strzelistymi smerekami, gwarzą a gwarzą bez końca, kołysane wiatrami, — w tej krainie ujrzał cudne światło słoneczne maleńki smerek.
Zaledwie po raz pierwszy wychylił główkę i rozejrzał się wokoło, dostrzegł, iż na wysokiem wzgórzu zajmuje miejsce najwyższe.
— O — szepnął w zachwycie — toż ja się tu królem urodziłem! Na najwyższem miejscu rosnę i najwyższy, najbliższy tego cudnego szafirowego sklepienia być muszę! Na mnie najpierwszego padać będą różowe blaski wschodzącego słońca, na mnie purpura jego gasnąć będzie najpóźniej! Przede mną uchylą głowy wszystkie inne smereki, bom ja tu królem!
Tak marzył maleńki smerek, który, zaledwie wzniósł główkę ponad matkę-ziemię, już dał się opanować pysze, chęci władzy i panowania.
A tymczasem, gdy się pilniej rozejrzał wokoło, dostrzegł mnóstwo innych, podobnych mu smereków, które wesoło podnosiły zielone główki