Strona:Maria Bogusławska - Młodzi.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie można nazwać taktem rozpajania młodej panienki w towarzystwie oficerów.
— Ciekawy jestem, jacy są ci gorsi? — wtrącił po raz pierwszy Jerzy.
Lili wybuchnęła długą gamą śmiechu.
— Znasz, Jurku, rosyjskie wyrażenie; swołocz[1])
— Niestety znam, bo zdarza mi się nieraz posyłać je w duchu pod adresem tutejszych reprezentantów władzy.
— Otóż w Krasnojarsku, to wszystko swołocz. A im wyżej sięgnąć, tem gorsi. Jeździ po Rosji znakomity tresurzysta zwierząt ze swym cyrkiem, nazywa się Durow. Otóż raz zademonstrował tresowaną świnię; przyniesiono platformę, Durow krzyczy: Świnja wajdi!
— Mów po polsku, bo Krysia nie umie ani słowa po rosyjsku.

— Dobrze. Więc mówi Durow do świni: wejdź tu! Weszła posłuszna. Przyniesiono wyższą platformę, Durow woła: Wejdź! Świnia nic! Durow dodaje: Pażałujsta wajdite: Proszę wejdź! Dopiero usłuchała. I tak przynoszono coraz wyższe stopnie, a Durow stosował coraz wyższe tytuły: błagorodje, wysoko-błagorodje, prewoshoditelstwo, sijatelstwo. Aż kiedy znalazła się na najwyższej platformie, a on użył najwyższego tytułu, zwrócił się do publiczności i rzekł: wot czem wysze postawlena świnia, tiem nada byt’ sniej wieżliwiej. Oto im wyżej po-

  1. łajdactwo