Strona:Maria Bogusławska - Młodzi.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

określenie Stefa wymawia z najwyższą przykrością, boć ona nie podrzucała swego maleństwa, przeciwnie od pierwszej chwili jego przyjścia na świat kocha go bezgranicznie i radaby na jedną chwilę z niem się nie rozstawać, ale musi przecie zarobić na życie, na ubranie swoje i opłacić utrzymanie Tadzia. W następnym roku, gdy przeszedł już »na garnuszek« umieściła go u Augustowej, poczciwości kobiety, która z powodu podeszłego wieku siedzi ciągle w domu, więc dziecko ma nieustanną opiekę, za którą nawet zapłacić nie trzeba, ale musi dać pieniądze na mleko, kaszkę, bułeczki.
Stefa bardzo starannie zgarnia zawsze w mały garnuszek wszystką mannę, której nie doje Henio, wszystkie biszkopciki, które rozkruszy, i zanosi je swemu Tadzikowi, ale to niedosyć. Szczęście, że pani radczyni jest bardzo hojna i nie spodziewa się drugiego wnuka po złożeniu do grobu jedyne córki, wszystko przeto, z czego wyrasta Henio, oddaje Stefie dla dziecka. Tadzio jest większy i tęższy od Henia, ma więc zawsze koszulki nie okrywające brzuszka, majteczki nie sięgające kolan, paltociki z przesuniętemi guzikami, kurtki nie dopinające się i sweterki przylegające jak gips do formy, ale przez to tem zgrabniej wygląda.
Henio sypia w lakierowanem łóżeczku, malowanem w kwiaty; Tadzio w koszyku od bielizny, połamanym na wszystkie boki.
Henio dostaje nowe buciki co kilka tygodni; Tadzia stale uciska dodzierane po Heniu obuwie.