Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zdarzyło mi się pogadać z nim kilka razy, wiem przeto, że po polsku nie mówił, chociaż może rozumiał. Pochodził podobno z Szwajcaryi, jak mi jeden z synów powiedział; zresztą szczegóły jego życia są mi nieznane, lecz tę zasługę przyznać mu trzeba, że, walcząc wytrwale z biedą, o tem tylko myślał, aby jego chłopcy na wyższe jakie stanowisko wydostać się mogły. Z trzema byłem równocześnie w gimnazyum; najstarszego z nich pamiętam w sekundzie, gdy sam siedziałem jeszcze w niższych regionach, średni zaś, czerwono-włosy, którego imię wyszło mi już z głowy, kolegował ze mną od dołu i doszliśmy razem do tercyi, gdzie czas niejaki siedzieliśmy przy sobie. Był to wesoły, rozmowny i uczynny amicus, kilka lat starszy odemnie, z mowy i objawu sentymentów wnosząc, nie można było wątpić, że Polak, ale zresztą należał do tych, nad którymi się Wannowski krzyżował, bo pilnością i talentem nie grzeszył. Pewnego dnia, trzydziestego pierwszego roku, nie przyszedł do klasy, i od tego dnia już go moje oczy nie oglądały. Nie wiedzieliśmy tutaj, co się z nim stało i wiele lat późniéj słyszałem, że poszedł do Królestwa i przywdział habit, co mnie trochę zdziwiło, w szkołach bowiem do ascetyzmu najmniejszéj skłonności nieokazywał. Przesiedziawszy dość długo u Paulinów, korzystał podobno z danéj sposobności, aby zostać księdzem świeckim i był potem proboszczem w Częstochowie, czy też w pobliżu, gdzie postępowaniem swojem tak przypadł do smaku rządowi, iż go powołano do Petersburga, do Collegium duchownego, które niby to załatwia sprawy kościoła katolickiego w caracie. Jak wreszcie zawód swój zakończył, może od kogo innego usłyszysz, bo ja się o tem dowiedzieć nie mógłem.
Trzeci z Ammanów, znacznie młodszy od brata Paulina, ale bardzo do niego podobny z włosów i twarzy,