Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cały się parafie z proźbami do konsystorza, aby im księdza Ignacego na dłuższy czas zostawiono. Krótki był jego żywot; wątpię czy do lat czterdziestu dosięgnął, albowiem i brata i matkę wyprzedził na tamten świat. Wiadomo mi, że już w seminaryum skarżył się czasem na niedomaganie piersi, a późniéj ciągłe przesiadywanie w zimnych kościołach i ustawiczne wytężanie głosu nabawiły go suchot, których przebieg był bardzo prędki. Słyszałem, że umierał z niezwykłym spokojem i że krótko przed śmiercią przywołał do Grodziska matkę, a żegnając się z nią błagał, aby niedokuczała Aleksemu gwałtownością swoją.
Nikogo mi już więcéj, panie Ludwiku, nie przypomina to miejsce, gdzie była niegdyś tak zwana Bramka; kilka kroków daléj widzisz za niem dom jednopiętrowy, którego zewnętrzność bardzo skromna nic szczególnego nie ma, prócz kamiennéj płyty nad drzwiami z herbem i napisem łacińskim, wskazującym, że salutare hoc opus ku chwale Bożéj i uldze duszy wystawiono sześćsetnego szóstego roku, a więc lat temu blisko trzysta. Jakie było początkowo przeznaczenie zbawiennego dzieła i jakie zmiany losu przechodziło, niech ci powie któryś z archeologów od Przyjaciół Nauk; jak daleko moja pamięć sięga, należał ów dom do św. Magdaleny, był i jest jeszcze siedzibą mansyonarzy lub kanoników kożuszkowych tego kościoła. Nie małą ich liczbę od początku tego wieku mury jego oglądały, a kilku z nich, którzy teraz do zapomnianych już nieboszczyków należą, znałem mniéj lub więcej. Mieszkając naprzeciwko, a w młodych latach obdarzony wybornym wzrokiem, mogłem, mimo znacznéj odległości, rozpoznać tam osoby ukazujące się w oknach, do najdawniejszych zaś należała sympatyczna osobistość księdza Wróblewskiego, którego zresztą w kościele, w szkole i u moich rodziców