Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i zwykle wesołéj, wiódł życie skromne i szczęśliwe wśród pracy, bez któréj obyć się nie mógł, otoczony serdecznem przywiązaniem całéj rodziny swojéj, przyjaźnią i szacunkiem współrodaków, przytem ciągle zajęty myślą, jakby się do ich pożytku przyczynić. Wolny był od wszelkich niedomagań fizycznych i nie pamiętam, żeby przez owe lat kilkanaście, w których nas łączyły bliskie stosunki, był kiedykolwiek szwankował na zdrowiu. Możesz więc wystawić sobie moje przerażenie, gdy, w koñcn Sierpnia trzydziestego dziewiątego roku, ledwo przybywszy z Berlina na ferye do domu, usłyszałem, że Jan Popliński śmiertelnie chory. Na tę wiadomość podążyła natychmiast do Leszna matka jego żony i towarzyszyłem jéj wraz z panem Antonim w téj fatalnéj podróży. Chorego nie zastaliśmy już przy życiu; kilkodniowa, lecz bardzo gwałtowna gorączka tyfoidalna była przyczyną śmierci, któréj uległ mając lat czterdzieści dwa. W méj doczesnéj wędrówce byłem nieraz świadkiem strasznych objawów boleści, lecz nie widziałem nigdy takiéj rozpaczy jak ta, w któréj zastaliśmy żonę zmarłego. Nie mogąc się już utrzymać na nogach, leżała w łóżku; cztery czy pięć dni nie przyjmując żadnego pokarmu, nie mówiąc ani słowa, nawet do matki, a chwilami, tonąc we łzach, wyrywała sobie włosy i raniła się po twarzy. W takim stanie przewieźliśmy ją potem do Poznania, gdzie dłużéj niż pół roku, obojętna na wszystko, co się koło niéj działo, odpowiadając tylko to, co było koniecznem, siedziała całemi dniami w nieutulonym smutku po mężu i straconem szczęściu domowem. Ale czas wszystko leczy, panie Ludwiku; wszakże ci opowiadałem niedawno, ile się to jeszcze w długiem życiu swojem pani Katarzyna Poplińska napracowała z niemałym pożytkiem dla żeńskiéj naszéj młodzieży. Pogrzeb Jana Poplińskiego odbył się bardzo uroczyście, bo nie tylko