Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/251

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miał ukończyć; ale do tego celu nie doszedł, bo czterdziestego szóstego roku, uniesiony młodzieńczym zapałem, przyczepiwszy się do tych, którzy w Prusach zajętą mieli głowę przysposobieniem do powstania, dostał się do więzienia, przesiedział dziesięć miesięcy w Grudziądzu, Toruniu, Moabicie, wreszcie stanął, jak tylu innych, przed kratkami Kammergerichtu i szczęśliwie, nie było bowiem przeciw niemu należytych dowodów, odzyskał wolność w grudniu następnego roku. Ponieważ tak niemiłe intermezzo nie przyczyniło mu się do zdrowia, przeto pozostał pan Kaźmirz w Berlinie, głównie dla pomocy tamtejszych lekarzy, przytem zaś, wszedłszy w stosunki z Polonią uniwersytecką, słuchał, w zamiarze dokształcenia się, rozmaitych kolegiów. Nie wiem jakie były dalsze jego plany, wszakże rozwiał je ów pamiętny marzec czterdziestego ósmego roku.
Znane ci przecież, panie Ludwiku, niefortunne koleje legionu, do którego Kantak się zaciągnął w pierwszéj chwili i z własnego popędu; między Pogrzybowem a Raszkowem, otoczeni zewsząd, dostali się wszyscy do niewoli i pokutowali za swój animusz parę miesięcy w Kistrzynie. Przebywszy po raz drugi mimowolną klauzurę, wrócił pan Kaźmirz do Poznania i przesiedział tutaj czas niejaki przy rodzinie, zajmując się tem i owem i medytując, jak mi powiadano, czegoby się właściwie miał chwycić, gdy przypadek rozwiązał to pytanie, chociaż nie na zbyt długo. Umarł stryj jego ksiądz radzca Kantak, proboszcz inowrocławski, który się liczył do najwybitniejszych duchownych w Księstwie i na powszechny respekt zasługiwał, żyjąc jednak bardzo skromnie, mógł swemu bratankowi zostawić fortunkę, t. j. wioskę Dobieszewko w szubińskim powiecie. Ale ów bratanek nie miał żadnego wyobrażenia o gospodarstwie wiejskiem i osiadłszy na wsi, poznał zaraz w pierwszym czasie, że