Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czątku liczba klas zakładu pomnożyła się wkrótce do kilkunastu i więcéj; żeby zaś zwiększyć wpływ jego i znaczenie, przeprowadził nasz rektor połączenie z nim kursu elementarnego oraz seminaryum, w którychby kształcić się mogły przyszłe nauczycielki i przysposobić do egzaminu rządowego, a w skutek tego wypuściła aż do dni naszych Szkoła Ludwiki na świat już legiony guwernantek, które się po całéj prowincyi i za granicą rozbiegają. Ponieważ instytut tak rozszerzony stał się nie małym ciężarem finansowym dla miasta i ponieważ panu Barthowi bardzo także zależało na tem, żeby módz się nazywać königlich zamiast städtisch, przeto postarano się obustronnie o przeistoczenie go na królewski.
Współubiegały się z nim, od piędziesiątego siódmego roku, w wychowywaniu i naukowem kształceniu tutejszych dziewcząt, dwa zakony, Urszulanki i Sercanki, które w krótkim czasie całą niemal katolicką młódź żeńską przygarnęły do siebie, zwłaszcza iż miały także prawo przyspasabiania do egzaminu na nauczycielki. Zakłady ich różniły się nieco dążnością; podczas gdy u Sercanek, będących w końcu pod komendą pani Józefy Chłapowskiéj, przemagał wogóle kierunek arystokratyczno-francuzki i główny przycisk padał na to, aby w tym duchu i w mistycznej nieco pobożności wychowywać osobliwie szlachcianki, które odrębnie od innych trzymano, wyglądało u Urszulanek, u których rej wodziła nader ruchliwa i przedsiębiorcza matka Bernarda Morawska, także wszystko pobożnie, ale bardziéj demokratycznie i po polsku; ztąd też miejskie dziewczęta tłumnie do nich dążyły. Obiedwie szkoły zakonne były pod ścisłym dozorem rządu; plany naukowe, nauczyciele i nauczycielki zależały od wyższego zatwierdzenia, komisye rządowe odbierały egzamina i nic się tam dziać nie