świat w dzień jéj imienin, zaraz po urodzeniu wzięła do siebie, wychowywała i kształciła z tą troskliwością i miłością, w których u nas babka zwykle matkę prześcignie, i wydała ją za mąż wedle swego życzenia.
Panie Ludwiku, przykro mi, że już w starym mózgu moim wiele się rzeczy przyćmiło lnb zatarło i że niepotrafię jakoś wymowniéj wypowiedzieć tego co czułem lub czuję, zwłaszcza gdy chodzi o osoby, z któremi łączyły mnie stosunki szczerego szacunku i przywiązania, a do takich należała przedewszystkiem pani Albertyna Nieżychowska, która, jako chrzestna, okazywała mi zawsze macierzyńską niemal względność i życzliwość.
Niemniéj dobre i łaskawe dla mnie i, osobliwie za młodu, w ścisłéj będące zażyłości z całą moją rodziną, młodsze siostry pani Albertyny wyprzedziły ją obiedwie w wędrówce do owych krain nieznanych. Pierwsza z nich, panna Seweryna Lipska, różniła się dość wyraźnie od starszéj siostry tak wyglądem twarzy, jako też usposobieniem. Wielkiéj czasami dobroci serca i uczynności, z wyobraźnią nieraz nadto żywą, gorąca, nieco wybuchowa w uczuciach i chęciach, nie miała téj stałéj spokojności i rozwagi, które odznaczały panię Albertynę, ulegając w późniejszym wieku częstokroć nerwowym rozdraźnieniom. W pierwszych latach po powstaniu listopadowem została panią Zakrzewską i osiadła z mężem w Rudniczu, wsi dziedzicznéj Lipskich w bliskości Wągrówca. Z jakich ten mąż pochodził Zakrzewskich, znajdziesz, panie Ludwiku, może w Złotéj księdze, ja tego nie wiem, ale mało znałem ludzi tak pod każdym względem sympatycznych jak Kalikst Zakrzewski. Już zewnętrzność jego przyciągała do siebie; średniego wzrostu i silnéj budowy ciała, z czarnym gęstym włosem i czarnym wąsem, miał w pięknéj twarzy i w błyskach brunatnych ócz coś nadzwyczaj dobrego i miłego;
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/32
Wygląd
Ta strona została przepisana.