smaku, szczególnie pewnéj liczbie niemieckich naszych kolegów, którzy, napiwszy się tam gdzieś cienkiego piwa, bo o Bawaryi nikomu się tu jeszcze nie śniło, uważając to za komers, dali sobie, jak pamiętam, wyszyć na czapkach datę tego ważnego wypadku.
Uczony Jacob nie długo nam dyrektorował; na końcu trzydziestego pierwszego przeniósł się do Lubeki, a z początkiem następnego roku przysłano wprost z Berlina nowego dyrektora, Wendta. Że w tak młodym wieku, bo nie miał jeszcze lat trzydziestu, dostał się na tak ważne stosunkowo miejsce, przyczyniła się podobno, jak mówiono w niemieckich kołach, i ta okoliczność, iż był szczęśliwym zięciem jakiegoś radzcy w ministerstwie, co zwykle urzędnikom interesu nie psuje. Ale znalazł się zupełnie na swojem stanowisku; nikt temu nie przeczył i ja to poświadczyć mogę, bo całe dwa lata w sekundzie miałem z nim prawie co dzień do czynienia, nie tylko jako z dyrektorem, lecz i jako z nauczycielem, a późniéj także dość często byłem z nim w stosunkach.
Już sama jego zewnętrzność udatna i przyjemna robiła dobre wrażenie. Średniego wzrostu, silnéj budowy ciała, prędki i pewny w ruchach, pod gęstą i jasną czupryną miał twarz wcale ładną, świeżą i rumianą, blado-niebieskie bystre i wesołe oczy, a téj zewnętrzności odpowiadało usposobienie żwawe i stanowcze. Pamiętam, że w klasie nie występował prawie nigdy surowo; nie było do tego powodu, bo wszyscy go słuchali z instynktu, mając poczucie jego energii, a przytem ujęci życzliwą i bezwzględną otwartością, z którą każdemu prawdę mówił. Chociaż Niemiec i to najczystszéj wody, nie okazywał Polakom, przynajmniéj w szkole, niechęci narodowéj; obchodził się z nami zarówno jak z Niemcami i wiem, że w późniejszych latach uczył się po polsku, aby poznać Mickiewicza. Na godzinach jego czytaliśmy różnych au-
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/236
Wygląd
Ta strona została przepisana.