Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sami wymawiali, Kasyuszów; wspomnę ci więc o nich, zwłaszcza że kilku osobiście znałem i że wydalenie rektora Kaulfussa, jak mi powiadano, w ścisłym było związku z podobnym losem jednego z nich, Jana Wilhelma, który w dawniejszem społeczeństwie naszem niepoślednie zajmował miejsce. Ów Jan Wilhelm urodził się i wychował w pierwszych latach swoich tutaj, późniéj przebywał szkoły w Niemczech i nauki ukończył w Heidelbergu, zkąd jako skończony teolog i filolog do kraju wróciwszy, za czasów jeszcze Księstwa Warszawskiego, powołanym został trzynastego roku do szkoły departamenentowéj i dawał tam w klasach średnich szesnaście godzin łaciny, prócz tego wykładał historyę i literaturę polską w szkole żeńskiéj Kaulfussa i miewał kazania dla dysydentów, tak w Poznaniu jako i czasami w Orzeszkowie. Gdy rządy pruskie nastały, posadę swoją przy szkołach zatrzymał tem chętniéj, że stosunek do rektora i kolegów, równie jak towarzyskie pożycie w mieście mogły go najzupełniéj zadowolić. Gorące jego uczucie patryotyczne, któremu pozostał wiernym do ostatniéj chwili, wrodzona szczerość przyjacielska, łatwość w obejściu z ludźmi, zapał, z jakim umiał przemawiać do serca, ilekroć chodziło o rzecz jaką narodową, zjednały mu wielkie przywiązanie uczniów oraz mnóstwo przyjaciół między obywatelstwem. Wiem o tem, bo dopóki mieszkał w Poznaniu, był w zażyłości z moimi rodzicami, u których i późniéj nieraz o nim mówiono, a po czterdziestym, dorósłszy, miałem czasami sposobność spotkania się z nim, gdy przyjechał do miasta. — Pamiętam dobrze jeszcze jak wyglądał i jego dość wysoka i chuda postawa, twarz podłużna i cery bladawéj, którą ciemny włos i wyraz oczu nieco zamglony, lecz ożywiający się nadzwyczaj w towarzystwie, uwydatniały, daléj ruchy zwykle spokojne, czasem nagłe i zamaszy-