Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzadko kiedy spotkałem się z Białoskórskim, a straciłem go całkiem z oczu, gdy w późniejszym czasie zmuszony byłem oddalić się na dość długo z Poznania. Co się z nim w tym przeciągu czasu działo, nie umiem ci na pewne powiedzieć; wszakże słyszałem, że wystąpił z wojska czterdziestego piątego roku, ożenił się i rozpoczął zawód gospodarski. Prócz konieczności małżeńskiej, głównym powodem do wystąpienia z szeregów pruskich był dla niego zapał uczuć patryotycznych, z któremi się nawet przed Niemcami nie ukrywał. Gdy się na dobre rozpoczęły roboty spiskowe, będąc zwłaszcza w ścisłéj przyjaźni z takim entuzyastą, jak Wiktor Kurnatowski, uważał za obowiązek swój poświęcić się całkiem sprawie narodowéj i niebawem gorliwością prześcignął wielu innych; krzątał się na wszystkie strony, osobliwie około organizacyi przyszłych sił wojskowych, obmyślenia planów wojennych i sprowadzania broni. Mimo to uszedł szczęśliwie; schwytanym nie został, gdy się wszystko wykryło i przesiedział czas niejaki spokojnie w swéj wiosce niedaleko od Nowego Miasta. Wkrótce potem wypadki czterdziestego ósmego roku nazwisko jego rozgłośnem w Księstwie zrobiły.
Wiadomo ci, panie Ludwiku, że łudząc się jakiemiś przyzwoleniami i przyrzeczeniami z góry, zaczęto wtenczas formować po powiatach oddziały zbrojne piechoty i konnicy, które miały być zawiązkiem przyszłego wojska przeznaczonego przeciw Moskwie. Utworzenie i wyćwiczenie takich oddziałów w powiecie pleszewskim powierzone zostało Białoskórskiemu, któremu przydany był, ile mi wiadomo, major Świderski. Mimo wszelkich przeszkód i trudności wynikających z wrogiego usposobienia władz pruskich i braku odpowiednich środków, udało się tam jednak w Pleszewie i okolicy zebrać kilka set ludzi i jako tako uzbroić w flintki i sztucery, nawet kilku-