Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

W końcu trzydziestego siódmego roku, napisawszy rozprawę: De ungue humano i odbywszy doktoryzacyę, ndał się do Berlina, gdzie wtenczas jeszcze wszyscy egzamina na lekarzy praktycznych zdawać musieli. Zostały Mateckiemu owe lata wrocławskie w miłéj bardzo pamięci; mimo bowiem ciągłéj pracy i kłopotów uprzyjemniała mu wtedy żywot niejedna okoliczność, młodość przedewszystkiem i przyjaźń kolegów, między którymi wybitne zajmował miejsce. Była ich tam dość znaczna rzesza naokół niego, z Królestwa, z Krakowa, szczególnie dawniejszych gimnazyastów poznańskich i towarzyszów broni z powstania; wymienię ci tylko, panie Ludwiku, Gąsiorowskiego, Palickiego, Wicherkiewicza, Pokornego, Kapuścińskiego, Tabernackiego, Karwowskiego, których sam znałem; innych nazwisk już nie pamiętam. Wszystko to uczyło się w Wrocławiu z ochotą, a myśląc o przyszłym chlebie, nie zapomniało ani na cwilę o narodowéj sprawie, za którą, krótko przedtem, biło się z Moskalem. Profesor Purkinje, jeden z pierwszych przebudzonych Czechów, przyjaciel Szafarzyka, Hanki i Kollara, był w bliskich z polskimi studyozami stosunkach, zwracał ich uwagę na wspólność słowiańską, a nie szczędząc życzliwości chętnie przyjął opiekę nad towarzystwem, które wtenczas celem wspólnéj nauki założyli. To Słowiańskie Towarzystwo utrzymujące się przez lat piędziesiąt kilka z wielkim moralnym i naukowym pożytkiem dla młodzieży naszéj w Wrocławiu, zostało, jak wiesz, panie Ludwiku, niedawno temu rozkazem rządowym rozwiązane, nad czem rozwodzić ci się tutaj byłoby rzeczą zbyteczną. Jednym z pierwszych jego twórców był, trzydziestego trzeciego roku, Matecki, zajmował się niem gorliwie dopóki pozostawał w Wrocławiu, a za to w dziesięcioletnią rocznicę założenia zaszczyciło go Towarzystwo „zawdzięczające mu