Przejdź do zawartości

Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obchodzili; żonę jego byłby romansopisarz fraucuzki nazwał niewątpliwie une Junon z pozoru i usposobienia. Wzniosłą tę i w młodych latach piękną postać, trzymającą zawsze do góry główkę, w któréj się para śmiałych oczu mieściła, znaliśmy wszyscy wtenczas jako panię bardzo stanowczéj woli i ceniącą się wysoko w porównaniu z innymi. Jéj córkę jedynaczkę słyszałem kilka razy wybornie śpiewającą; wyszła potem za pana Łakomickiego, właściciela Dąbrówki i przyjaciela Marcinkowskiego, a chociaż niższą była od matki, nie ustępowała jéj co do zalet zewnętrznych i mogła współzawodniczyć z dwoma bratowemi, które do najpowabniejszych młodych osób w Poznaniu należały. W tym domu pani Kolskiéj zajmował Marcinkowski dolne mieszkanie ostatnie trzy lata swego życia.
O reszcie zabudowań w tym samym rzędzie stojących nie wiele co powiedzieć ci mogę, panie Ludwiku, bo tam znajomych nie miałem, pamiętam tylko, że ów domek wysoki a wązki, o dwóch oknach z frontu, należał przez długi czas do siodlarza Sikorskiego. Znaliśmy się z widzenia, gdy jeszcze na Wodnéj ulicy, dawniejszemi laty, zawód swój rozpoczął, a ponieważ biegłym był w rzemiośle swojem, przytem oszczędnym, wzorowych obyczajów i w obejściu całkiem przyzwoitym, zebrał sobie kapitalik, nabył tutaj grunt i wystawił tę murowaną drabinkę. Trzy czy cztery ładne dziewczątka wychował starannie, lecz zawczesna śmierć żony, któréj zawdzięczał spokojne szczęście domowe, i dwóch bodajnie córek zakwasiła mu żywot; w ostatnich latach widać mu było z twarzy smutek i zniechęcenie. Umarł jeszcze w sile wieku; synek, który miał zająć uczciwe stanowisko ojca, nie potrafił utrzymać się w Poznaniu, a pozostała przy życiu córka wyniosła się do Galicyi z mężem swoim, metrem muzyki Bendą, bratem znanego aktora.