Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z mężczyzn, Rapacki, chociaż wtenczas w pierwszem polu, pokazywał się już myślącym i wytrawnym artystą, któremu tylko zbywało jeszcze na biegłości w stósownem zmienianiu głosu; Bendę widzieliśmy już w poprzednich towarzystwach jako niezręcznego i usiłującego młodzieniaszka, lecz wyrobił się wkrótce na bardzo sympatycznego i prawdziwego kochanka, tak w tragicznych, jak i salonowych stosunkach. To samo o młodym Ładnowskim, znanym teraz koryfeuszem warszawskich teatrów, powiedzieć mogę, który, chwyciwszy się zawodu ojca i matki, pod ich opieką wzrastając i kształcąc się na scenie, nie wróżył nam tutaj w pierwszych występach swoich, że się znakomicie z czasem wzniesie ponad poziom rodzicielski.
Eckert miał niepospolitą rutynę w lekko-śmiesznych lub dowcipnych rolach sztuczek francuzkich, a w niższéj komice gruby i krótki Hennig był czasem niezrównanym. Nie zapomnę jego gry i figury w „Piosence wujaszka“ lub w „Karpackich Góralach“; cały teatr trząsł się od śmiechu. Szkoda tylko, że ta pocieszna postać, tak sowicie rzetelnym talentem obdarzona, bardziéj do szynku, niż do sceny lgnęła, gorliwiéj niż Moliera czcząc Pistoriusza.
Tak, panie Ludwiku, towarzystwa równie dobranego i mającego tak znakomicie uzdolnione osobistości jak było towarzystwo krakowskie w dwóch pierwszych przyjazdach, nie prędko zobaczym w Poznaniu. Przybył z niem późniéj hrabia Skorupka, w zastępstwie Koźmiana, lecz znaczna już była różnica, rozstrój pewien nastąpił, kilku najwybitniejszych osób brakło i nie widzieliśmy już tego pięknego ensemble, stanowiącego pierwotnie jednę z głównych jego zalet. O towarzystwie Sarneckiego, które było, jak mi się zdaje, ostatniem z owych przyjezdnych, jeszcze tutaj w tym starym