Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 02.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

spotykania się i stosunków z najrozmaitszymi ludźmi w kraju i za granicą; miał pełno myśli trafnych, nieraz głębokich, czasem genialnych; powiedzieć nawet można, iż głównem jego zajęciem było wydobywanie pomysłów z własnéj wyobraźni lub chwytanie obcych i zapalanie się do nich, ale to wszystko bywało urywkowe, że tak powiem, paroksyzmowe; brakło nieraz ścisłéj konsekwencyi w myśleniu, a praktyczności i wytrwałości w zastosowaniu i przeprowadzeniu pomysłów, między któremi znalazły się częstokroć zupełnie dziwaczne, a w wykonaniu pociągające za sobą zawody lub ciężkie materyalne straty.
Wychowanie jego, jak ci co dopiero wspomniałem, zupełnie pod wpływem cudzoziemskim odbyte, język domowego pożycia od dzieciństwa francuzki, częste i długie przebywanie za granicą dały całéj jego naturze nastrój obcy, kosmopolityczny i sprowadziły go, nie mniéj jak ówczesne wypadki, zaburzenia krajowe i prywatne przygody, z owéj drogi, z któréj nie zeszedł ojciec, spokojnego i statecznego pracowania i używania majątku na korzyść ogółu.
Patryotą był przecież gorącym i aż do śmierci zachował jak najżywsze współczucie dla spraw narodowych, gotów każdéj chwili do ofiar osobistych i majątkowych. Okazał to zaraz czterdziestego ósmego roku. Wypadki ówczesne wstrząsły silnie jego sercem i wyobraźnią. Na samym zaraz początku, uniesiony owym wichrem wolności, braterstwa, sprawiedliwości, który przeleciał przez Europę i u nas także kilkomiesięczny zamęt wywołał, zrobił Rogier Raczyński wspaniałomyślnie niemałą ofiarę z swego mienia dla dobra ogółu. Gdy bowiem w komitecie narodowym namiętne rozprawy wywołał trzymorgowy wniosek i inne poddawane środki do pozyskania wiejskiego ludu, darował pan Rogier, we wszyst-