Strona:Marcel Schwob - Księga Monelli.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i ujrzałem w niem bieg znanych historyi. Ale lampka kłamała, kłamała, kłamała. Zobaczyłem pióro wznoszące się od ust Kordelji; a ona uśmiechnęła się i ozdrowiała; i ze swym starym ojcem mieszkała w dużej klatce jak ptak, i całował a jego białą brodę. Zobaczyłem Ofelię, jak igrała na szklanej wodzie stawu i zawieszała na szyi Hamleta ramiona swe wilgotne, strojne fiołkami. Zobaczyłem Desdemonę zbudzoną, jak błąkała się pod wierzbami. Zobaczyłem królewnę Malenę, która odjęła dłonie od oczu starego króla i śmiała się i tańczyła. Zobaczyłem Malisandę na wolności przeglądającą się w źródle.
I krzyknąłem: Mała kłamliwa lampko...
— Cyt! rzekła mała przekupka lampek i położyła mi rękę na ustach. Nie trzeba nic mówić. Czyż nie dość już jest ciemno i dżdżysto?
Tedy spuściłem głowę i szedłem poprzez dżdżystą noc ku nieznanemu miastu.