Londynu — uniosła z sobą całą litośną pamięć jego serca.
Widzisz, wołają na cię ze współczuciem i pieszczą ci dłoń swą ręką wychudłą. Rozumieją cię tylko wtedy, gdy jesteś bardzo nieszczęśliwy. Płaczą wraz z tobą i pocieszają cię. Mała Nelly przyszła do uwięzionego Dostojewskiego ze swego ohydnego domu i ginąca z gorączki długo patrzyła na niego swemi czarnemi płochliwemi oczyma. Mała Sonia (boć i ta istniała jak i inne) uścisnęła zabójcę Rodiona po jego wyznaniu zbrodni. »Zgubiłeś się« rzekła z rozpaczą i rzuciwszy mu się na szyję, pocałowała go. »Nie, teraz niema na świecie nieszczęśliwszego od ciebie człowieka!« wykrzyknęła w wylewie litości i nagle rozszlochała się głośno.
Jak Anna i jak ta bez imienia, co podeszła do młodego i smutnego Bonapartego, i mała Nelly zatonęła we mgle. Dostojewski nie mówi co stało się z Sonią bladą i wychudłą. Ani ty ani ja nie wiemy czy zdołała aż do końca wspierać Raskolnikowa w jego pokucie. Ja nie sądzę. Wysunęła się pewnie powoli z jego
Strona:Marcel Schwob - Księga Monelli.djvu/7
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/e/e4/Marcel_Schwob_-_Ksi%C4%99ga_Monelli.djvu/page7-1024px-Marcel_Schwob_-_Ksi%C4%99ga_Monelli.djvu.jpg)