Strona:Marcel Proust - Wpsc05 - Sodoma i Gomora 02-03.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w miejscu, które się wybrało“; wówczas, z chwilą gdy nadszedł toczek i woal, zamówiłem, na swoje nieszczęście, samochód w Saint-Fargeau (Sanctus Ferreolus, wedle książki proboszcza). Albertyna, nie wiedząc o niczem, przyszedłszy do mnie, zdziwiła się, słysząc przed hotelem warczenie motoru; wpadła w zachwyt, kiedym powiedział, że to dla nas. Zaprowadziłem ją na chwilę do pokoju. Skakała z radości.
— Pojedziemy z wizytą do Verdurinów — rzekła.
— Tak, ale lepiej byłoby, żebyś nie jechała w tym stroju, skoro masz mieć swoje auto. O, tak będzie ci bardziej do twarzy.
I wyjąłem toczek i woal z ukrycia.
— To dla mnie! Och, jakiś ty milusi — krzyknęła, rzucając mi się na szyję.
Aimé, który spotkał nas na schodach, dumny z elegancji Albertyny i z naszego środka lokomocji (bo auta były dość rzadkie w Balbec), odprowadził nas z widoczną przyjemnością. Albertyna pragnęła, aby ją widziano w nowej toalecie; prosiła żebym kazał spuścić daszek, który podniesie się potem abyśmy mogli być swobodniej razem.
— No, ty — rzekł Aimé do szofera, którego nie znał zresztą i który się nie ruszył — nie słyszysz, że masz spuścić daszek? — Bo Aimé, wyrobiony w życiu hotelowem, w którem zdobył sobie zresztą wybitne stanowisko, nie był tak nieśmiały jak stan-

61