Strona:Marcel Proust - Wpsc05 - Sodoma i Gomora 02-03.djvu/227

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

księstwo La Tremoїlle. Trzeba było sytuacji nadmorskiej królowej, jaką stara margrabina de Cambremer miała w okolicach la Manche, aby państwo Féré zjawili się u niej na podwieczorku raz do roku. Zaproszono ich na obiad i bardzo liczono na efekt, jaki wywrze na nich p. de Charlus. Oznajmiono dyskretnie, że jest na liście gości. Przypadkowo, pani Féré nie znała barona. Pani de Cambremer odczuła z tego powodu żywe zadowolenie; na twarzy jej błądził uśmiech chemika, który ma zetknąć ze sobą pierwszy raz dwa nadzwyczaj ważne ciała.
Drzwi się otworzyły i pani de Cambremer omal nie zemdlała, widząc że Morel wchodzi sam. Niby sekretarz osobisty mający usprawiedliwić swego ministra, niby morganatyczna małżonka wyrażająca żal że monarcha jest cierpiący (tak czyniła pani de Clinchamp imieniem księcia d’Aumale), Morel oświadczył lekko: „Baron nie będzie mógł się zjawić. Jest trochę niedysponowany, przynajmniej tak sądzę, bo nie widziałem go jakoś w tym tygodniu“ — dodał, tem bardziej przywodząc ostatniemi słowami do rozpaczy panią de Cambremer, która mówiła państwu Féré, że Morel widuje barona o wszelkiej porze. Cambremerowie udali, że nieobecność barona jest dla zebrania jednym urokiem więcej i kiedy Morel nie mógł słyszeć, powiadali gościom:

223