Strona:Marcel Proust - Wpsc05 - Sodoma i Gomora 02-01.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nej Marii krzesła w ten sposób, że powstawały małe grupki gości, często odwróconych do siebie plecami. Księżna dawała wówczas wyraz swojej inwencji towarzyskiej, przysiadając się, niby to specjalnie, do którejś z takich grup, dokąd nie lękała się zresztą ściągnąć kogoś z innej grupy. Zwróciwszy naprzykład uwagę pana Detaille — z jego oczywistą aprobatą — na ładną szyję pani de Villemur, siedzącej w innem kółku i odwróconej plecami, księżna nie wahała się rzec głośno: „Pani de Villemur, pan Detaille, wielki malarz, podziwia właśnie pani szyję“. Pani de Villemur pojmowała to jako zaproszenie do rozmowy; ze zręcznością wytrawnej amazonki obracała zwolna krzesło o trzy czwarte koła i nie deranżując sąsiadów siadała prawie wprost twarzą do księżnej. „Pani nie zna pana Detaille?“ pytała pani domu, której nie wystarczało zręczne i dyskretne wciągnięcie gościa do rozmowy. „Nie znam jego samego, ale znam jego dzieła“ — odpowiadała pani de Villemur tonem pełnym szacunku i zachęty, równocześnie, z przytomnością umysłu, którą wielu podziwiało, zwracając niedostrzegalny ukłon w stronę sławnego malarza (mimo iż zainterpelowanie go przez księżnę nie mogło uchodzić za formalną prezentację).
— Niech pan przejdzie do nas, panie Detaille, przedstawię pana pani de Villemur.
Wówczas dama ta rozwijała tyle inwencji w zro-

8