Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wartość życia któreśmy tam pędzili i o którego jałowości zapominamy naskutek tej gratki jednego wieczora.
Z tego punktu widzenia, o ile wielki świat nie mógł w pierwszej chwili odpowiedzieć temu czego oczekiwała moja wyobraźnia i miał tem samem uderzyć mnie zrazu nietyle różnicą, ale raczej swojem podobieństwem ze wszystkiemi innemi światami, mimo to objawił mi się on pomału jako coś bardzo odrębnego. Wielcy panowie, to są prawie jedyni ludzie, od których człowiek się uczy tyle co od chłopów; rozmowa ich bogaci się wszystkiem co dotyczy ziemi, dawnych siedzib, dawnych zwyczajów; — wszystkiem tem, czego świat pieniądza głęboko jest nieświadom. Przyjąwszy że najumiarkowańszy w swych poglądach arystokrata dogonił wreszcie epokę w której żyje, matka jego, wujowie, cioteczne babki, łączą go, kiedy wspomina swoje dzieciństwo, z tem, czem mogło być życie prawie nieznane dzisiaj. W śmiertelnym pokoju dzisiejszego nieboszczyka, pani de Guermantes zauważyłaby natychmiast wszystkie uchybienia zwyczajom, choćby ich nawet nie sformułowała. Raziło ją, gdy na pogrzebie widziała kobiety pomieszane z mężczyznami, gdy istnieje osobne nabożeństwo przeznaczone dla kobiet. Co się tyczy całunu, o którym

134