Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-02.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wającej głębi. I muszę powiedzieć, że to podniecenie — które zresztą opadło szybko — nie było całkiem niedorzeczne. Tak samo jak pewnego pięknego dnia możemy być szczęśliwi, że znamy osobę absolutnie dla nas bezwartościową, ponieważ osoba ta okaże się przyjaciółką młodej panienki w której się kochamy i której ona może nas przedstawić, nabierając dla nas w ten sposób pożytku i uroku, których w naszych oczach zdawała się na zawsze pozbawiona, tak samo niema słów, zarówno jak stosunków, co do których możnaby być pewnym, że się nam nigdy na nic nie zdadzą. To co pani de Guermantes mówiła o obrazach, które byłoby interesujące oglądać nawet z tramwaju, było mylne ale zawierało cząstkę prawdy, która mi się stała cenna kiedyś.
Tak samo zacytowane przez nią wiersze Wiktora Hugo, były, trzeba przyznać, z epoki wcześniejszej od tej, w której Hugo stał się więcej niż nowym człowiekiem, kiedy ukazał w pełni rozkwitu nieznany jeszcze rodzaj literacki, obdarzony subtelniejszemi organami. W tych poezjach, Wiktor Hugo jeszcze sam myśli, zamiast poprzestać — jak natura — na tem, aby dawać do myślenia. Wyrażał wówczas „myśli“ w formie bardziej bezpośredniej, niemal w tym sensie, w jakim brał

131