Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zdrościć że jej zbrakło krzeseł, że sama strzeliła lub pozwoliła swemu służącemu strzelić bąka, że miała u siebie kogoś kogo nikt nie znał, tak jak trzeba się cieszyć, że wielkiego pisarza upokarzali mężczyźni a zdradzały kobiety, skoro ich upokorzenie i cierpienia stały się, jeżeli nie źródłem ich geniuszu, to bodaj tematem ich dzieł.
Courvoisierowie nie byli również zdolni wzbić się do nowatorstwa, które pani de Guermantes wnosiła w życie światowe i które — stosując je nieomylnym instynktem do potrzeb chwili — czyniła czemś artystycznem, tam gdzie sztywne zastosowanie reguł dałoby równie złe rezultaty, co gdyby ktoś, chcąc osiągnąć sukcesy w miłości lub w polityce, skopiował dosłownie własnem życiem czyny jakiegoś Bussy d’Amboise. Jeżeli Courvoisierowie wydawali obiad familijny lub obiad dla koronowanej głowy, zaproszenie jakiegoś utalentowanego człowieka, przyjaciela ich syna, zdawało się im anomalją zdolną wywrzeć najgorsze wrażenie. Jedna Courvoisierka, której ojciec był za Cesarstwa ministrem, mając wydać herbatkę na cześć księżniczki Matyldy, wyciągnęła stąd matematyczny wniosek, że może zaprosić jedynie samych bonapartystów. Otóż nie znała prawie żadnego. Wszystkie eleganckie kobiety z jej świata, wszyscy mili mężczyźni,

274