Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sza Pysznego, króla rzymskiego; idjotyczna zresztą, licha gra słów, niegodna Oriany. A przy tem ja, który, mniej wprawdzie dowcipny od Oriany jestem taktowniejszy od niej, ja myślę o następstwach; jeżeli fatalność zechce, aby to ktoś powtórzył bratu, będzie cała historia! Tem więcej — dodał — że ponieważ właśnie Palamed jest bardzo wyniosły, bardzo dumny i drażliwy, skłonny do komerażów, trzeba przyznać, że — nawet pomijając kwestję zamku — „Takiniusz Pyszny“ wcale dobrze go maluje. To ratuje powiedzonka mojej pani, że nawet kiedy się chce zniżyć do dość pospolitej gry słów, pozostaje „inteligentna mimowoli“ i niezgorzej charakteryzuje ludzi.
Tak więc, raz Takiniuszem pysznym, drugi raz innym dowcipem, owe familijne wizyty państwa de Guermantes odnawiały repertuar anegdot, a wzruszenie jakie wnosiły trwało długo po odejściu dowcipnej pani i jej impresaria. Najpierw dzielono się powiedzonkami Oriany z wybranemi osobami, które zostawszy w salonie, brały udział w tej biesiadzie.
— Pani nie znała „Takiniusza pysznego“? pytała księżna d’Epinay.
— Owszem, — odpowiadała rumieniąc się margrabina de Baveno; księżna de Sarsina (La Ro-

269