Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chu, aby okazać że o niego nie dbają: ludzi rzetelnej wartości intelektualnej i moralnej, wielkich zalet serca. I wszyscy oni — zwłaszcza Żydzi, Żydzi nie zasymilowani rozumie się, nie mogłoby być mowy o innych — razili tych, co nie mogli znieść ekscentrycznego, kabotyńskiego wyglądu (jak Bloch raził Albertynę). Naogół uznawało się później, że, o ile przeciw nim przemawiały za długie włosy i nosy, za wielkie oczy, teatralne i pretensjonalne gesty, dzieciństwem byłoby sądzić ich z tego; mieli wiele inteligencji, serca; byli to w obcowaniu ludzie, których można było szczerze pokochać. Co się tyczy w szczególności Żydów, mało było wśród nich takich, których rodzice nie odznaczaliby się szlachetnością serca, szerokością umysłu, szczerością; matka Roberta de Saint-Loup i książę de Guermantes wyglądaliby przy nich bardzo mizernie ze swoją oschłością, ze swoją powierzchowną dewocją potępiającą jedynie skandal, ze swoją apologją chrystianizmu wiodącego nieomylnie (drogami niepojętemi dla inteligencji, rzekomo jedynie przez nich cenionej) do kolosalnie bogatego małżeństwa. Ale koniec końców, u takiego Roberta de Saint-Loup (jakgdyby wady rodziców skombinowały się w nowe wcielenie zalet) istniała nawskroś urocza prostota umysłu i serca. I wówczas — trzeba to po-

172