Strona:Marcel Proust - Wpsc04 - Strona Guermantes 02-01.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

które miano powiesić na powrót mamy. Pomyślałem znów o wszystkich cudach, które w ten sposób odkryłem w naszem mieszkaniu — cudach nie tylko optycznych, bo w pierwszych dniach sądziłem, że nasza sąsiadka ma psa, a to z powodu przeciągłego, niemal ludzkiego skuczenia, jakie wydawała rura w kuchni, ilekroć się otwarło kurek. A drzwi od sieni zamykały się same z siebie bardzo wolno od przeciągu ze schodów, powodując przy tem urywki rozkosznych i jękliwych fraz, jakie się piętrzą w chórze pielgrzymów pod koniec uwertury z Tannhäusera.
Kiedym wieszał ręcznik na swojem miejscu, miałem zresztą sposobność uzyskać nową audycję tej olśniewającej symfonji, kiedy, usłyszawszy dzwonek, pobiegłem otworzyć stangretowi wracającemu z odpowiedzią. Myślałem, że odpowiedź będzie: „Ta pani jest na dole“, albo: „Pani czeka na pana“. Ale on miał w ręce list. Ociągałem się chwilę z przeczytaniem tego co napisała do mnie pani de Stermaria; tego co, póki ona trzymała pióra w ręce; mogłoby być czemś innem, ale co teraz, oderwane od niej, stało się losem, który sam kroczył swoją drogą i w którym ona nie mogła już nic zmienić. Prosiłem stangreta aby zeszedł na dół i zaczekał chwilę, mimo że psioczył na mgłę.

142