Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czyła o absolutnej inercji jej niezatrudnionej uwagi.
Niewczesny gość wszedł, krocząc prosto ku pani de Villeparisis z naiwną i żarliwą miną: był to Legrandin.
— Dziękuję pani bardzo, że mnie pani raczyła przyjąć — rzekł kładąc nacisk na słowie bardzo; przyjemność, jakiej pani użycza staremu samotnikowi, jest czemś tak rzadkiem i subtelnem, iż upewniam panią, że oddźwięk, który....
Urwał, spostrzegając mnie.
— Pokazywałam właśnie panom piękny portret księżnej de la Rochefoucauld, żony autora Maxym; od wieków jest w rodzinie.
Pani de Guermantes przywitała się z Alix, usprawiedliwiając się, że tego roku, jak innych, nie mogła być u niej. „Miałam o pani wiadomości przez Magdalenę”, dodała.
— Była u mnie dziś na śniadaniu, rzekła markiza z quai Malaquais, myśląc z satysfakcją, że nigdy pani de Villeparisis nie mogłaby się pochwalić tem samem.
Tymzczasem ja romnawiałem z Blochem. Bojąc się — wedle tego co mi mówiono o odmianie jego ojca w stosunku do niego — aby nie zazdrościł mojej egzystencji, wyraziłem przeświadczenie, że je-

87