Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rivebelle, mimo iż zapewne nie było to to samo. Nie tylko każdy rodzaj pijaństwa — od tego które daje słońce lub podróż, aż do tego które daje zmęczenie lub wino — ale każdy stopień pijaństwa (który powinien mieć odmienną „kotę”, jak te co oznaczają głębokość morza) obnaża w nas specjalnego człowieka, ściśle w tej głębokości w jakiej się znajduje. Gabinet, gdzie siedzieliśmy, był mały, ale jedyne lustro które go zdobiło umieszczone było w ten sposób, że zdawało się odbijać trzydzieści innych w perspektywie bez końca; a lampka elektryczna umieszczona na szczycie ramy, wieczorem, kiedy była zapalona, musiała, wraz z procesją trzydziestu podobnych do niej odbić, dawać pijakowi, nawet samotnemu, wrażenie, że przestrzeń dokoła niego mnoży się równocześnie z jego wrażeniami podsyconemi pijaństwem i że, zamknięty w tej salce, panuje nad czemś o wiele rozleglejszym w swojej nieokreślonej i świetlnej krzywiźnie, niż aleja Jardin de Paris. Otóż, będąc w tej chwili owym pijącym, naraz, szukając go w lustrze, spostrzegłem go, szpetnego, nieznajomego, patrzącego na mnie. Radość pijaństwa była mocniejsza niż wstręt; przez wesołość lub fanfaronadę uśmiechnąłem się doń, a równocześnie on uśmiechnął się do mnie. I czułem się tak bardzo pod ulotną i potężną władzą chwili,

37