Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/275

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ni sen, któregoby nie zdołały sprowadzić najsilniejsze środki nasenne.
— Przeciwnie, panie doktorze, wiatr odbiera mi sen całkowicie.
Ale lekarze są drażliwi: — Hum! — mruknął du Boulbon marszcząc brwi, tak jakby mu ktoś nastąpił na nogę i jakby bezsenność babki podczas burzy była dlań obrazą osobistą. Ale nie był przesadnie ambitny; ponieważ, jako umysł wyższy, uważał za swój obowiązek nie wierzyć w medycynę, szybko odzyskał filozofczną pogodę.
Matka moja, w gorącej chęci znalezienia pociechy u przyjaciela Bergotte’a, dodała, na poparcie słów doktora, że kuzynka babki, cierpiąca na nerwy, spędziła siedem lat zamknięta w swojej sypialni w Combray, wstając nie częściej niż raz lub dwa na tydzień.
— Widzi pani, ja nie wiedziałem o tem, a byłbym mógł to pani powiedzieć.
— Ale, panie doktorze, ja mam naturę wręcz odmienną; przeciwnie, zwykle lekarz nie może mnie utrzymać w łóżku, rzekła babka, czy że ją nieco drażniły teorje doktora, czy też pragnąc wyczerpać wszelkie możebne zarzuty w nadziei że lekarz je odeprze i że, odchodząc, nie zostawi jej już żadnej wątpliwości co do swojej szczęśliwej djagnozy.

269