Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swego szyfru, zdoła natychmiast odczytać. Aby ocalić godność Francji, odpowiedziałby na nie innem, równie banalnem słowem, w którem minister wrogiego narodu wyczytałby natychmiast: wojna. I nawet, wedle dawnego zwyczaju, pokrewnego temu, który pierwszemu zbliżeniu dwojga przeznaczonych dla siebie istot dawał formę przypadkowego spotkania w teatrze Gymnase, djalog, w którym los podyktowałby słowo Wojna lub słowo Pokój, nie odbywał się zazwyczaj w gabinecie ministra, ale na ławce jakiegoś „Kurgartenu”, gdzie minister i pan de Norpois chodzili obaj do źródeł mineralnych wychylać kubki zdrowiodajnej wody. Jakgdyby mocą cichego układu, spotykali się w godzinie kuracji, robili najpierw mały spacer, o którym, pod jego niewinnym pozorem, obaj partnerzy wiedzieli że jest równie tragiczny jak nakaz mobilizacji. Otóż, w sprawie prywatnej, jak ta kandydatura do Instytutu, książę posługiwał się tym samym systemem indukcji, jaki praktykował w ciągu swojej karjery, i tą samą metodą czytania poprzez warstwę symbolów.
I z pewnością nie można twierdzić, aby wyłącznie moja babka i podobne jej natury nie znały rachub tego rodzaju. To pewna iż ogół ludzi uprawiających określone zawody swoim brakiem intu-

193