Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odmienne tony, z modulacją właściwą Guermantom: „Miałam zaszczyt, wielki za-szczyt spotkać pana Bergotte, poznać pana Elstir;” czy aby kazać podziwiać swoją pokorę, czy przez to samo upodobanie, jakie znajdował pan de Guermantes w antycznych formach, w proteście przeciw dzisiejszemu brakowi wychowania, nie dosyć posługującemu się słowem „zaszczycony”. Którabądź z tych dwóch racyj była istotną, czuło się, iż kiedy pani de Marsantes mówi: „Miałam zaszczyt, wielki za-szczyt”, dama ta sądzi iż spełnia wielką rolę, pokazuje iż umie witać nazwiska ludzi wartościowych, tak jakby witała ich samych w swoim zamku, gdyby się znaleźli gdzieś w sąsiedztwie. Z drugiej strony, ponieważ miała liczną rodzinę i bardzo ją kochała, ponieważ powolna w dykcji a lubująca się w wyjaśnieniach, chciała wykładać gruntownie pokrewieństwa, co chwila cytowała (bez najmniejszej chęci popisu, szczerze lubiła mówić jedynie o wzruszających chłopach i o wzniosłych gajowych) wszystkie medjatyzowane rody Europy, czego mniej świetne od niej osoby nie mogły jej przebaczyć i — o ile były trochę intelektualne — drwiły z jej głupoty.
Na wsi ubóstwiano panią de Marsantes dla jej dobroczynności, ale zwłaszcza dlatego, że czystość

178