Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-02.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niektórych śmiałości — dodała tonem serjo — z chwilą kiedy gdzieś jest myśl. Nie wiem, czy pan widział sztukę pana Borelli. Są ludzie, których to raziło; ja, gdyby mnie nawet miano ukamienować — dodała księżna, nie zdając sobie sprawy, że nie ryzykuje zbyt wiele — przyznaję, że mi się to wydało nieskończenie ciekawe. Ale Siedem księżniczek! Daremnie jedna z nich darzy łaskami mego siostrzeńca, niepodobna mi posunąć tak daleko uczuć rodzinnych...
Księżna urwała, bo wchodząca właśnie dama to była wicehrabina de Marsantes, matka Roberta. Pani de Marsantes miała w faubourg Saint-Germain opinię istoty wyższej, anielskiej rezygnacji i dobroci. Słyszałem o tem i nie miałem specjalnego powodu się dziwić, nie wiedząc wówczas, że to jest rodzona siostra księcia de Guermantes. Później dziwiło mnie zawsze, ilekroć się dowiedziałem w tem towarzystwie, że kobiety melancholijne, czyste, otoczone kultem, czczone nakształt idealnych świętych z witraża, wykwitły z tej samej genealogicznej gałęzi co ich bracia, brutalni, rozwiąźźli i plugawi. Zdawało mi się, że bracia i siostry, kiedy są zupełnie podobni z twarzy (jak książę de Guermantes i pani de Marsantes), powinniby mieć jedną inteligencję, jedno serce, jak osoba, która

175