Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

trochę, i odrabiał tę wizytę. Mimo zatem iż nie przepadł za panią Sazerat, spotkawszy ją, podszedł do niej z przyjaznym ukłonem; ale, ku jego zdumieniu, pani Sazerat poprzestała na lodowatem skinieniu głową, jakgdyby wymuszonem przez grzeczność wobec kogoś, kto się dopuścił brzydkiego uczynku lub kto zmuszony jest obecnie żyć na drugiej półkuli. Ojciec wrócił zirytowany, zdumiony. Nazajutrz, matka spotkała panią Sazerat w jakimś salonie; pani Sazerat nie podała jej ręki i uśmiechnęła się do niej blado i smutno, jak do osoby z którą bawiliśmy się w dzieciństwie, ale z którą zerwaliśmy od tego czasu wszelkie stosunki, ponieważ prowadzi gorszące życie, albo wyszła za mąż za kryminalistę, lub, co jeszcze gorzej, za rozwodnika. Otóż, dotąd rodzice moi zawsze odnosili się do pani Sazerat z głębokim szacunkiem i cieszyli się wzajemnym szacunkiem z jej strony. Ale (o czem matka nie wiedziała) pani Sazerat, jedyny egzemplarz tego gatunku w Combray, była dreyfusistką. Ojciec, przyjaciel pana Méline, był przeświadczony o winie Dreyfusa. Odprawił — i to bardzo cierpko — z niczem swoich kolegów, gdy go prosili o podpis na adresie żądającym rewizji procesu. Nie mówił do mnie przez tydzień, kiedy się dowiedział, że ja mam inną orjentację. Opinje oj-

248