Strona:Marcel Proust - Wpsc03 - Strona Guermantes 01-01.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Bo wkrótce potem, pułkownik ów, mając poruczone przesłuchanie ex-szefa biura wywiadowczego, potraktował go z bezgraniczną wzgardą i brutalnością. Jakbądź się rzeczy miały i mimo iż niepodobna byłoby zasięgnąć wiadomości u pułkownika wprost, sąsiad mój miał tę uprzejmość, aby powiedzieć Robertowi — tonem, jakim dama katoliczka oznajmia damie żydówce, że jej proboszcz potępia pogromy Żydów w Rosji oraz podziwia szlachetność pewnych Izraelitów — że pułkownik nie jest owym fanatycznym, ciasnym przeciwnikiem dreyfusizmu — pewnego dreyfusizmu przynajmniej — za jakiego go przedstawiano.
— To mnie nie dziwi, rzekł Saint-Loup, bo to jest człowiek inteligentny. Ale, mimo wszystko, przesądy rodowe a zwłaszcza klerykalizm zaślepiają go. Och! — rzekł do mnie — major Duroc, profesor historji wojen o którym ci mówiłem, oto człowiek, który — zdaje się — całkowicie podziela nasze przekonania. Zresztą, dziwiłbym się gdyby było inaczej; bo to jest nietylko wspaniała inteligencja, ale socjalista-radykał i wolnomularz.
Zarówno przez uprzejmość dla jego przyjaciół, którym dreyfusistowskie enuncjacje Roberta były przykre, jak dlatego że inne rzeczy bardziej mnie interesowały, spytałem sąsiada, czy prawdą jest, że

174