Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 03.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przednia rzeczywistość niknie wobec nowej, tak jak projekcja latarni magicznej ustępuje następnej, kiedy zmieniamy szybkę.) Jawią się nam wszystkie owe tajemnice, których jakoby nie znamy, a które przeżywamy w istocie prawie co noc, zarówno jak wielką tajemnicę unicestwienia i zmartwychwstania. Zbałamucone mozolnem trawieniem obiadu w Rivebelle, kolejne i wędrowne wizje mrocznych stref mojej przeszłości czyniły ze mnie istotę, dla której najwyższem szczęściem byłoby odnaleźć pana Legrandin, przed chwilą rozmawiającego ze mną we śnie.
Potem, nawet własne życie skryło mi się całkowicie za nową dekoracją, ustawioną niby na samym przodzie, przed którą aktorzy dają divertissement, gdy za nią dokonywa się zmiany obrazu. Widowisko w którem grałem wówczas, było w guście wschodnich bajek; nie wiedziałem w niem nic o swojej przeszłości ani o sobie, odcięty od tego wszystkiego właśnie ową dekoracją; byłem jedynie figurą biorącą kije i cierpiącą rozmaite kary za błąd, którego nie pojmowałem, ale którym był fakt wypicia za wielkiej ilości porto. Naraz budziłem się, spostrzegałem że pod ochroną długiego snu, nie słyszałem koncertu. Było już popołudniu; upewniłem się o tem na zegarku. Parę razy próbowałem się podnieść, co kończyło się opadnięciem na poduszki w owym chwilowym bezwładzie, jaki następuje po śnie lub innem pijaństwie, czy go daje wino, czy rekon-

83