Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 03.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ubezpieczyć kapitał swoich nagromadzonych trudów, nadzieję swego roju.
Muszę zresztą powiedzieć, że ta nicość w jaką popadały najpoważniejsze rzeczy, przez kontrast z siłą mojej egzaltacji, ogarniała wkońcu nawet pannę Simonet i jej przyjaciółki. Sprawą ich poznania wydawała mi się teraz łatwa lecz obojętna, bo jedynie moje doraźne wrażenie, dzięki swej niezwykłej sile, dzięki radości jaką budziły jego najlżejsze odmiany a nawet jego proste trwanie, miało dla mnie wagę; wszystko inne, rodzice, praca, przyjemności, dziewczęta z Balbec, ważyło nie więcej niż bryzg piany w wichrze nie pozwalającym jej osiąść; istniało jedynie w stosunku do tej wewnętrznej siły. Pijaństwo realizuje na kilka godzin podmiotowy idealizm, czysty fenomenizm; wszystko jest już tylko pozorem i istnieje jedynie w stosunku do naszego wzniosłego ja. To nie znaczy zresztą, aby prawdziwa miłość, o ile ją odczuwamy, nie mogła przetrwać w podobnym stanie. Ale czujemy że, niby w nowem środowisku, nieznane ciśnienia zmieniły wymiary tego uczucia, tak iż nie możemy go brać tak samo. Odnajdujemy tę samą miłość ale przemieszczoną, nie ciążącą już na nas, zadowoloną z wrażenia jakiego jej użycza teraźniejszość i które nam wystarcza, bo nie troszczymy się o to co nie jest doraźne. Na nieszczęście, współczynnik zmieniający w ten sposób wartości, zmienia je tylko na tę godzinę pijaństwa. Osoby, które straciły dla nas znaczenie i na które

77