Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 03.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wydają. Ale dzieło Elstira było stworzone z owych rzadkich chwil, w których widzi się naturę poetycko — taką jak jest. Jedną z jego najczęstszych metafor w widokach morza, znajdujących się w tej chwili w jego pracowni, była właśnie ta, która, porównując ziemię z morzem, usuwała między niemi wszelki przedział. To właśnie porównanie, milcząco i niestrudzenie powtarzane na tem samem płótnie, dawało mu ową wielopostaciową i potężną jedność, przyczynę — nie zawsze zresztą uświadomioną — entuzjazmu, jaki w pewnych miłośnikach budziło malarstwo Elstira.
W obrazie naprzykład przedstawiającym port Carquethuit (obrazie, który skończył przed kilku dniami i któremu się długo przyglądałem), Elstir przygotował do tego rodzaju metafory umysł widza, posługując się dla miasteczka jedynie terminami morskiemi, dla morza miejskiemi. Czy że domy zasłaniały część portu, basen dla uszczelniania statków, czy morze wciskało się zatoką w ziemię (jak się to zdarza nieustannie w okolicach Balbec) poza wysuniętym cyplem, na którym wznosiło się miasto, ponad dachy wyrastały maszty (tak jakby to były kominy lub dzwonnice) czyniące z okrętów do których należały coś miejskiego, zbudowanego na lądzie. Wrażenie to pomnażały inne statki, stojące wzdłuż grobli ale w szeregach tak ciasnych, iż ludzie rozmawiali tam z pokładu na pokład, tak iż nie można było dojrzeć odstępu między statkami, a-

106